poniedziałek, 17 czerwca 2013

upał... nie dobrze

Wczoraj wygnałam moje towarzystwo na plażę a sama miałam odpocząć.
Jednak zrobiłam żeberka bo mi Filip i mąż jęczeli...  i wywaliłam ciuchy z szafki Martyśki- znowu 1/3 za mała...
Kiedy wrócili okazało się że w piachu i w wodzie było pełno szkła... no i Filip ma skaleczone obydwie stopy.
Siedzi w domu bo nie da rady za bardzo chodzić.
Ja mam stracha. 
Chciałam jechać na pogotowie na zastrzyk przeciwtężcowy, ale przecież Filip trzyma sztamę z L i obydwaj stwierdzili że histeryczka jestem bo to płytkie skaleczenia i wystarczy woda utleniona... Krew się nie lała wiec odpuściłam- jednak ciągle mi to łazi po głowie.


W ogóle siedziało na plaży trzech facetów po 50tce i sobie popijało.
L opowiadał, że byli porządnie wcięci. Poszli do wody. Wróciło dwóch a trzeci nie... Wiadomo upał, woda, alkohol. Tamci po pół godziny wezwali pogotowie, przyjechała policja, nerwówka bo nie ma łódki...
A tu nagle ten trzeci wychodzi z wody... Dostali po 100 zł mandatu...
Policja odjechała , ale wrócili po kilku minutach, skuli towarzystwo i zabrali.

A dziś Martyna od rana ma gorszy dzień.
Mało co się przez nią nie spóźniłam po Kubusia do szkoły....
A w szkole Pani mi mówi, że Jakub wymiotował i kiepsko się czuł. Nie jadł obiadu, ale jest już lepiej.
Nie lubię poniedziałku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz