czwartek, 25 lutego 2016

pogoda wstrętna

Złapało mnie przeziębienie. Najpierw myślałam, że znów angina bo w gardle jakby rana.
Lekarka stwierdziła, że nie jest źle, ale jakbym dostała wysokiej gorączki to przepisała antybiotyk.
Tłumaczę jej że mam Hashimoto i moja normalna temperatura to 36 stopni, a przy 37,5 to już ledwo żyję.
Tydzień sie męczyłam, mega katar, gardło niby lepiej, masakryczny ból głowy. Nawet Solpadeine nie pomagało. Chodziłam jak zoombie mega zła, mega zmęczona... Temperatura 35,5 !
I przyszła do mnie kuzynka. I mówi: weź ten antybiotyk bo masz zapalenie zatok.
Ja uparta witamina C, polopiryna, krople do nosa. Niemożliwe, może mam świńską grypę ? :) No ale oprócz głowy kości nie bolą.
I wczoraj rano wzięłam antybiotyk. Dziś obudziłam się bez bólu głowy. 
Wracam do życia.

Lekarka zaproponowała mi i Martynie sanatorium.
Bardzo bym chciała pojechać, ale kto z chłopakami zostanie przez 3 tygodnie?

Tobiemu zabraliśmy maty.
Musiałam zwinąć dywany.
Wstaję o 6:30 i lecę z nim na spacer.
Jakby nie ja ;) Kupiłam 3 pary getrów. Układam wieczorem ubranie przy łóżku i w ciągu 3 min jestem gotowa do wyjścia.
Zakapował.
Ale po południu już nie za bardzo nam to wychodzi.
Waży już 2400 g :) A jak go przywieźliśmy całe 900 :)
Co wieczór ma fazę na szczekanie. Robię kolację a ten widzi się w szybie od kuchenki i ujada jak szalony.
Z kotem różnie bywa. Czasem sobie uszy myją, a czasem Figa da mu pazurami po pysku.
Byłam z nim u psiego fryjera.
Kazali go zostawić i wrócić po godzinie.
To było mi na rękę bo wiem jak histeryzuje jak mu uszy chciałam obstrzyc.
Niby był grzeczny ale widać po pyszczku że była walka o każdy włos ;)
L przyjechał z pracy i stwierdził, że gejowatego gogusia z psa zrobiłam, że był taki fajny postrzelony a teraz wstyd z nim wychodzić. 
A mi się podoba bo jest milutki i na spacerze nie czepia mu się wszystko do tyłka.






wtorek, 9 lutego 2016

ferie

Lenimy się, nikt nam nie przeszkadza :)

Tobi niestety po ostatnich warunkach atmosferycznych  dostał zapalenia ucha.
Wet wyskrobał mu wydzielinę, od razu pod mikroskop i nie było wątpliwości.

Niestety pies nie jest taki skory do pielęgnacji i muszę się nagimnastykować. Wet kazał mu depilować uszy/ wyrywać mu włosy z uszu  gdyż jak zmokły te włosy, powiało i zapalenie powstało. Nie mam pojęcia jak to zrobić, przecież on się ciągle rusza a wyrywanie boli.
Mały nie odstępuje mnie na krok.
Niestety nadal sika na maty. Po długim spacerze biegnie na matę z paniką w oczach.
Nie wiem kiedy się nauczy :(
W niedzielę 2 godziny w lesie i w końcu się wysikał.
Tyle km zrobiły te małe nóżki. Martyna też dała radę a Jakub już po pół godziny beczał, że chce do domu...
Zero fot bo wzięłam aparat bez karty :) A Leszczyna już kwitnie.