środa, 29 czerwca 2016

biedulka

Martyśka od poniedziałku jakaś cichsza,
We wtorek pojechaliśmy do kina do Radomia,... rano nie zrobiła siku, po południu też, więc z pociągu do domu, dałam jej furalgine i do przychodni dzwoniłam, ale wciąż zajęte.
W końcu z bolącym brzuszkiem idziemy.
Ktoś nie przyszedł na szczęście i się wepchałyśmy.
Bo kogo z pielęgniarek obchodzi, że dziecko przez 19 godzin nie może zrobić siku?! Jedna rzuciła ( pewnie ma zapalenie pęcherza)
Furalgin, nospa, jakaś maść do smarowania okolic cewki moczowej... Siku o 19:00. W wannie ciepłej wody.
Dziś znów płacz, pierwsze siku o 11 ( w wannie), kolejne o 17:30, i przed 20:00...też w wannie . Wzięłam na w razie czego skierowanie do szpitala.
Te siku o 20:00 było łatwe ( tzn chciała zrobić i zajęło jej kilka sekund, reszta to pół godzinne nadymanie) ale L jedzie już z Krakowa to nie będę go zawracać.
Trzymajcie kciuki żeby było tylko lepiej.

wtorek, 14 czerwca 2016

ognisko klasowe

L wziął wolne.
Ognisko klasowe Jakuba.
Nakupiłam kiełbachy.
Upiekłam ciasto. Z resztek.
2 godziny się zastanawiałam czy je wziąć- bo z resztek, może nie będzie to wszystko do siebie pasować. Nie wiedziałam, czy resztka żelatyny zetnie mus truskawkowy, czy krem się zetnie bo za mało masła miałam, herbatniki każdy z innej parafii, itp. Biszkopt jakiś taki niewysoki mi wyszedł.

jeszcze pół godziny przed ogniskiem pierdyknęło dwa razy. Taka burza przeleciała... polało. 

Wszystko się na to ognisko nie kleiło.
Pojechaliśmy. Spóźnieni.
A tam sucho. Martyna w kaloszach.

Jak wchodziłam na obiekt z blachą ciasta, wszyscy klaskali... załamka sobie pomyślałam, blachę pod altankę walnęłam  i się z L zmyliśmy na lekcję pokazową o zwierzętach Puszczy Kozienickiej.
Wróciliśmy a tu wszyscy w zachwycie.
Ciasto smakowało jak lody... rozwalało się ale smakowało podobnież cudownie...
Niestety nie było nam przeznaczone spróbować. Martyna walnęła focha i przez zęby puściła : zeżarli mi cale ciasto. I to tak, żeby inni słyszeli...

Było fajnie, Jakub w swoim żywiole, Martyśka z fochem...
L grał z dzieciakami w piłkę, a jakaś matka uciekała przed inną matką i lizała blachę po cieście.

A mąż mój wciąż narzeka , że nie gotuję jak jego mamusia. W każdej restauracji mu nie smakuje. Mówię mu, że ma za dobrze...

Potem zaglądał na lokalną gazetę bo pan reaktor tak mi się kłaniał za te ciasto, że obydwoje myśleliśmy, że zaraz będzie artykuł na całe miasteczko o tym naszym ognisku i cieście z resztek.
Na szczęście potraktował to prywatnie. 

Ech... 20 razy mam teraz wydrukować ten "przepis".
Nie dadzą mi żyć.






zakręcona

Zimno i pochmurno.
Filip wraca dziś z 3 dniowej wycieczki z Krynicy Zdrój.
Jakub u kolegi...
A my z Martyśką pod kocykiem oglądamy kolejny raz Frozen.
Młoda mi tłumaczy dlaczego płacze...
-Mamo bo mi się nic nie stało, płaczę bo to taka piękna bajka, jak to się mówi -zruszyłam się...

Ja nadrabiam zaległości na lapku.
Robię przelewy, oglądam jakieś ciuchy.
Martyna zagląda mi przez ramię i rzuca:
- No jasne, oglądasz jakieś pierdoły zamiast mi kupić wachlarz z Elsą!

Dopiero jej szczęka opadnie jak zobaczy że kupiłam sobie T-shirt z Olafem ;)