czwartek, 10 października 2013

dym

No to się przeziębiłam. Trzyma mnie już tydzień, ale jak jestem głupia i w sukience przy ledwo 8 stopniach podlewam kwiaty na balkonie to wcale mi siebie nie żal.

Dwa dni temu miałam niezłego stracha...
Jak byłam w ciąży z Martyną, sąsiad piętro wyżej spalił się...
Od tamtej pory boję się pożarów... bardzo.
Na klatce schodowej zbierał się dym.
Strażacy przez godzinę nie mogli znaleźć źródła dymu, wszyscy sąsiedzi na klatce stali bo każdy bał się iść spać żeby się nie zaczadzić. Wybili w końcu wejście na dach, żeby się przewietrzyło.
Podejrzewali iskrzenie instalacji elektrycznej. I nie wiadomo co robić bo 21 z minutami, a strażacy ganiali po tej klatce, pukali do każdych drzwi i świecili latarkami w każdą szczelinę...
W końcu okazało się że na ostatnim piętrze w suchej paprotce ktoś coś wrzucił- nie wiadomo co, ale tliło się i dymiło przez 3 godziny...
Martyna się wybudziła i nie mogłyśmy zasnąć do 2ej w nocy
A dzień wcześniej była znów taka akcja niedaleko moich rodziców- ktoś podpalił na klatce schodowej wózek dziecięcy...
Albo zbieg okoliczności albo komuś się nudzi...
Tak czy siak zaczęłam się interesować czujnikiem gazu i czadu. Trzeba kupić i już.