czwartek, 27 lutego 2014

do przodu i nie oglądać się za siebie!

Mąż patrzy na mnie jakbym spadła z Księżyca :)
Bo jem za dużo warzyw.
Jak dobrze że widujemy się tylko w weekendy... i nie muszę na co dzień słuchać, że człowiek jest drapieżnikiem i śmieszne jest że od schabowego wolę brukselkę.
Unikam też chleba i ON ZACZĄŁ SIĘ MARTWIĆ bo jak on mnie weźmie do rodziny w góry??? Bo przecież oni pomyślą, że mi TOTALNIE ODWALIŁO.

 Tak... zaczęło się od zapuszczania włosów i pozbycia wszystkich szamponów z silikonami, a skończyło na jedzeniowych fanaberiach.
Włosy mam nadal średnie, ale dzięki warzywkom czuję się lepiej.

Dzisiaj dobiłam L faktem, że kupiłam dres i mam zamiar kupić kijki do maszerowania :)

Stwierdził, że ZA PÓŹNO.. ( jestem niby za stara) i chyba na prawdę mi się w domu nudzi...
Nie ma to jak wsparcie. Ale z drugiej strony to ja lubię tak na przeciw jemu....
Wtedy jeszcze bardziej uparta jestem i mam jeszcze większą motywację.




wtorek, 25 lutego 2014

:(

Mamy ferie, pogoda wiosenna, ale z mroźnym wiaterkiem. Czas nam jakoś mija, ciągle coś się dzieje... ale ostatni tydzień był koszmarny.
W tragicznym wypadku zginęła Tosia nasz ukochany szynszyl.
Nie zwierzak a domownik.
Kumpela naszej persicy, moja ukochana i cudowna przyjaciółka do wszystkiego.
Wiewióreczka siedząca mi na stopie gdy robiłam na drutach.
Ciekawskie i wesołe maleństwo.
Przez moją nieuwagę...
Fatalnie się czuję z tym.

Każdy wiedział ile dla nas znaczyła, więc rodzina i przyjaciele wspierają nas.

Filip tak płakał, że na MUS szukałam szynszyla, aby choć trochę przestał myśleć o tym co się stało.
Niestety jak na złość, nie ma młodych ani prywatnie ani w sklepach zoologicznych.
Kupiłam szynszyla z fermy.
Miał kontakt z człowiekiem tylko w porze karmienia :(
Strasznie nas się boi... ale damy radę. Małymi kroczkami ją oswoimy.