czwartek, 27 lutego 2014

do przodu i nie oglądać się za siebie!

Mąż patrzy na mnie jakbym spadła z Księżyca :)
Bo jem za dużo warzyw.
Jak dobrze że widujemy się tylko w weekendy... i nie muszę na co dzień słuchać, że człowiek jest drapieżnikiem i śmieszne jest że od schabowego wolę brukselkę.
Unikam też chleba i ON ZACZĄŁ SIĘ MARTWIĆ bo jak on mnie weźmie do rodziny w góry??? Bo przecież oni pomyślą, że mi TOTALNIE ODWALIŁO.

 Tak... zaczęło się od zapuszczania włosów i pozbycia wszystkich szamponów z silikonami, a skończyło na jedzeniowych fanaberiach.
Włosy mam nadal średnie, ale dzięki warzywkom czuję się lepiej.

Dzisiaj dobiłam L faktem, że kupiłam dres i mam zamiar kupić kijki do maszerowania :)

Stwierdził, że ZA PÓŹNO.. ( jestem niby za stara) i chyba na prawdę mi się w domu nudzi...
Nie ma to jak wsparcie. Ale z drugiej strony to ja lubię tak na przeciw jemu....
Wtedy jeszcze bardziej uparta jestem i mam jeszcze większą motywację.




1 komentarz:

  1. kochana ja tez przeszlam na dietowanie i maszerowanie...tak sie zapuscilam ostatnio...
    zainstalowalam sobie krokomierz w smartfone i tak sie ciesze jak widze ile uda mi sie przejsc , wczoraj zaliczylam 8,5 km ;)) aaa no i ta ogoda zmienna ...niestety sie przeziebilam , mam katar. a dzis dzialam w kuchni moj piekny zamowil sobie pierogi leniwe, nawet niewiedzialam ze to takie latwe do wykonania, zobaczymy wyniki...pozdrawiam ;)))

    OdpowiedzUsuń