wtorek, 25 lutego 2014

:(

Mamy ferie, pogoda wiosenna, ale z mroźnym wiaterkiem. Czas nam jakoś mija, ciągle coś się dzieje... ale ostatni tydzień był koszmarny.
W tragicznym wypadku zginęła Tosia nasz ukochany szynszyl.
Nie zwierzak a domownik.
Kumpela naszej persicy, moja ukochana i cudowna przyjaciółka do wszystkiego.
Wiewióreczka siedząca mi na stopie gdy robiłam na drutach.
Ciekawskie i wesołe maleństwo.
Przez moją nieuwagę...
Fatalnie się czuję z tym.

Każdy wiedział ile dla nas znaczyła, więc rodzina i przyjaciele wspierają nas.

Filip tak płakał, że na MUS szukałam szynszyla, aby choć trochę przestał myśleć o tym co się stało.
Niestety jak na złość, nie ma młodych ani prywatnie ani w sklepach zoologicznych.
Kupiłam szynszyla z fermy.
Miał kontakt z człowiekiem tylko w porze karmienia :(
Strasznie nas się boi... ale damy radę. Małymi kroczkami ją oswoimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz