wtorek, 25 czerwca 2013

hello kitty

Taki tort zrobiłam w niedzielę i Martyśka była zachwycona. Nie mogła się pogodzić że to nie dla niej, więc w ten weekend czeka mnie powtórka ;)
W ogóle to córka jest na mnie obrażona! Za pędzlowanie buzi, psikanie i za czopki!! Mówi, że jest TATY i że mnie nie kocha.
Skakałam przy niej jak głupia przez ostatni tydzień i teraz jest taka niedobra, że mam ochotę ją wysłać w kosmos.
Zawsze była żywa, ale dało się z nią dogadać a teraz jest mi wstyd jak wychodzimy na spacer. Piski i awantury. Uciekanie, albo wręcz odwrotnie. Nie chce wyjść ze sklepu bo czegoś tam nie dostała, albo nie chce wyjść z placu zabaw i tkwię na słońcu przez godzinę...
Mam nadzieję, że wróci do poprzedniego stanu ;)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

nie lubimy zmian...

Nawet nie wiedziałam że J. jest tak zżyty ze swoją Panią z przedszkola.
W czwartek byliśmy na spotkaniu w szkole i dostanie nową Panią. Wydaje się przyjemna. Ale ma krótkie włosy - takiego dłuższego jeżyka i J. przeżywa że dziwna ta Pani...

Zaprowadzałam go do szkoły i widziałam w nim, że coś nie tak...
Nie podskakiwał jak zwykle a ciągnął nogę za nogę ze spuszczoną głową.
Dopiero jak wyszliśmy z piekarni z ulubionym pączkiem na drugie śniadanie to mi powiedział, że ciekawe jaka ta nowa Pani będzie...
Jak mu powiedziałam, że jeszcze kilka dni będzie p. Renatka to spadło z niego ze 100 kg. Podskakiwał, uśmiechał się i planował prezenty na zakończenie roku- koniecznie bukiet kwiatów, baloniki, i słodka babeczka :)
Żebym tylko o tych balonach nie zapomniała ;)

piątek, 21 czerwca 2013

taki koniec roku szkolnego ;)

Jakubowi wysypało 15 krostek. Jak byliśmy u lekarza wszystkie były wysuszone przez nadmanganian potasu więc na dwoje babka wróżyła. Lekarka kazała czekać na pęcherzyki, dawać heviran... no ale nic nie wyszło... No to ospa czy nie?
Rzeczywiście kilka dni przed wysypem był osowiały, nie miał apetytu, zwymiotował w przedszkolu...
Martyna ma prawie 40 stopni gorączki- dziś przespała pierwszą noc od poniedziałku.... Jeszcze śpi... a jest po 9ej.
Mam nadzieję, że to znak, że zdrowieje...
Na weekend mam dwa zamówienia na torty....
No wręcz marzę o staniu przy piekarniku kiedy w cieniu jest 35 stopni :(

środa, 19 czerwca 2013

miły komplement

Upał upał upał...Grubemu człowiekowi w upale nie jest dobrze, człowiekowi gorzej też się oddycha...
Wygląda człowiek jak siedem nieszczęść, bo mało spał w nocy ... a w dzień usługuje trzem hienom ( ja wiem, ja jestem dla nich za dobra, ale to się im kiedyś skończy ;) )...
Szybka kąpiel, suszę włosy na szczotce aby wyglądać i nie straszyć... ale po co ? Jak wilgotność straszna, zaraz i tak jestem upocona, a włosy w barana się poskręcają.... ale wyjść muszę po picie...
Korektor pod oczy, tusz i idę...
Akurat zaczyna błyskać, padać i grzmieć.
Ale do sklepu mam może ze sto metrów...
W połowie drogi zaczął iść za mną mężczyzna. Zaczekał na mnie przy śmietniku i znów szedł za mną... Trochę się speszyłam, oczywiście przeleciało mi przez głowę, że może podwinęła mi się spódnica, albo założyłam bluzkę na lewą stronę...
Zatrzymałam się przed schodami do sklepu aby złożyć parasolkę, i on się zatrzymał i czekał aż wejdę do sklepu...
W sklepie przeprosił mnie, że może głupio to wyglądało i mogłam się przestraszyć, ale tak cudownie pachnę, że nie mógł się powstrzymać...
Tak mnie to zaskoczyło, że wydukałam z 5 razy dziękuję, a on że nie ma za co bo PRAWIE SĄSIADCE miło komplementy prawić....

Co najśmieszniejsze nie był to jakiś podstarzały amant z piwskiem w ręku.
A chłopak może 2-3 lata starszy ode mnie którego jak mijałam dość często na naszym osiedlu to myślałam, że całkiem całkiem w moim typie ;)

Taaa...dostanie się komplement raz na kilka lat i trzeba o tym napisać ;)

Jest pierwsza. Czopek zaczyna działać ale jakoś powoli.. Martyna nie ma zamiaru iść spać.

nie nudzi mi się, o nie!

Obydwie marudy... Ponad 30 stopni w cieniu. Nie przespana noc.
I ja sama z motorkiem w dupie- pranie, sprzątanie, mycie podłogi, mycie podłogi numer 2 i mycie podłogi numer 3, śniadanko, a nie takie, to może inne... OK, niech będą farby, kredki, tv i komp
Obiad- nie jecie to NIE...
Upał, upał... szybki wyskok do sklepu po picie i owoce... i dopiero na wieczór mnie olśniło...
Jakuba nie pocięły komary a zaczyna mu się ospa.
Martyna miała też dwie krosty na poliku... hmmm... ale ja u niej stawiam na zapalenie jamy ustnej. BO ZAZWYCZAJ PIJE STRASZNE ILOŚCI PŁYNÓW A DZIŚ NIE CHCE PIĆ.

Szkoda że mnie dopiero olśniło po 21ej.
Ale Jakuba wrzuciłam do wanny z nadmanganianem potasu, a Martynie z zaskoczenia posmarowałam buźkę Dentinoxem.
Jeszcze tylko czopek jej muszę dać, bo zaczyna się robić gorąca. I przeżyć jej atak histerii...

Jutro lekarz...

Oczywiście Martyna jeszcze nie śpi :) a mamy PÓŁNOC. 



poniedziałek, 17 czerwca 2013

upał... nie dobrze

Wczoraj wygnałam moje towarzystwo na plażę a sama miałam odpocząć.
Jednak zrobiłam żeberka bo mi Filip i mąż jęczeli...  i wywaliłam ciuchy z szafki Martyśki- znowu 1/3 za mała...
Kiedy wrócili okazało się że w piachu i w wodzie było pełno szkła... no i Filip ma skaleczone obydwie stopy.
Siedzi w domu bo nie da rady za bardzo chodzić.
Ja mam stracha. 
Chciałam jechać na pogotowie na zastrzyk przeciwtężcowy, ale przecież Filip trzyma sztamę z L i obydwaj stwierdzili że histeryczka jestem bo to płytkie skaleczenia i wystarczy woda utleniona... Krew się nie lała wiec odpuściłam- jednak ciągle mi to łazi po głowie.


W ogóle siedziało na plaży trzech facetów po 50tce i sobie popijało.
L opowiadał, że byli porządnie wcięci. Poszli do wody. Wróciło dwóch a trzeci nie... Wiadomo upał, woda, alkohol. Tamci po pół godziny wezwali pogotowie, przyjechała policja, nerwówka bo nie ma łódki...
A tu nagle ten trzeci wychodzi z wody... Dostali po 100 zł mandatu...
Policja odjechała , ale wrócili po kilku minutach, skuli towarzystwo i zabrali.

A dziś Martyna od rana ma gorszy dzień.
Mało co się przez nią nie spóźniłam po Kubusia do szkoły....
A w szkole Pani mi mówi, że Jakub wymiotował i kiepsko się czuł. Nie jadł obiadu, ale jest już lepiej.
Nie lubię poniedziałku...

czwartek, 13 czerwca 2013

oczyszczalnia ścieków

W końcu przestało padać... i wyschło mi pranie ;) Tak to się kisiło po 3 dni.
Ale ja znów takich upałów to nie za bardzo lubię.
Martyna wyciska ze mnie ostatnie soki.
Od rana chce gdzieś iść, a jak jesteśmy w domu to non stop muszę się z nią bawić, pić jej herbatki które robi w zastraszającym tempie, czesać włosy, bawić się w kotki...
i ostatni HICIOR- farby akwarelowe!
Obydwoje z Kubusiem- smarują i smarują.
Przy okazji wszystko mam pozalewane farbami, bo cokolwiek namalują muszą mi pokazać, ganiają za mną z tymi świeżo pomazanymi kartkami i leją farbą po podłodze i szafkach...
Oczywiście produkują przynajmniej po 10 obrazów dziennie i nad każdym muszę się pochylić, zapytać co to, pochwalić itp...
Dziś Jakub namalował dwie niebieskie plamy, jakieś linie czarne... On ładnie rysuje kredkami... więc pytam się KUBUSIU CO TO TAKIEGO?
A on : Mamo no nie widzisz???- to oczyszczalnia ścieków :)

Martyna wcieła zaś ostatnio dwa naleśniki z serem i jeszcze jak zobaczyła że mam ryż ugotowany to się darła MOJE SUSI :) a potem stała pod szafką i piszczała, żebym jej dała pałeczki...


A dziś jadła spaghetti i się darła nie to , nie to- tylko mięsko chcę. (bez makaronu!)
Po tatusiu to chyba ma ;) Bo na jednym schabowym nie poprzestanie ale kulki ziemniaków nie może zmieścić, a jak ugotuję makaron to muszę coś porządnie przy bajerować bo inaczej nie zje...

a ja .... zachwycam się truskawkami.... nie ma to jak takie zwykle ciasto z truskawkami i galaretką... i sernik i tortowe... z trussskawkami :)



czwartek, 6 czerwca 2013

:)

Od dwóch tygodni testujemy wychodzenie Jakuba przed blok.
Wychodzi z chłopcem ze swojej grupy, a że tamten gania sam chyba odkąd miał 4 lata to staram się nie panikować.
Ustaliliśmy reguły i wszystko gra :)
Jednak wczoraj siedziałam na balkonie i widziałam, że odchodzi dalej.
Za chwilę patrzę, że jego kolega wraca pod blok a Jakuba nie ma...
Ciśnienie mi skoczyło. Filip pobiegł go szukać.
Jak przyszli to tlumaczę Młodemu, że tak nie wolno, że nasze reguły, że konsekwencje, że kara... ale on już wyje.
No to zmieniam taktykę, że mógłby się zgubić, że może ktoś mu chciałby zrobić krzywdę, że może by pobiegł za innymi dziećmi i nie wiedział jak ma wrócić do domu...  że może by upadł i skaleczył kolano a ja byłabym za daleko i nie słyszałabym jego płaczu...

A on : NIE MARTW SIĘ MAMO, JAKBYM SIĘ ZGUBIŁ TO POWIEDZIAŁBYM ŻE MOJA MAMA MA JASNO BRĄZOWE WŁOSY I ŚMIESZNY KOLOR LAKIERU NA PAZNOKCIACH (ZIELONY) ...
a adres przecież zna :)

środa, 5 czerwca 2013

1 wycieczka szkolna

Zaprowadziłam dziś Jakuba na pierwszą jego wycieczkę szkolną.
Dostał kartkę żeby nie brać słodyczy, żelków, napojów gazowanych i chipsów- strasznie to przeżywał ;)
100 razy mu tłumaczyłam gdzie co ma, że jak będzie padać to ma kurtkę przeciwdeszczową w plecaku, że jak będą wracać to pół aviomarinu w kieszonce... ale coś czuję, że już mu to z głowy wywietrzało... Tak na próbę dostał 10 zł w drobniakach i jestem ciekawa czy coś sobie kupi.






A to fotki z weekendu. Dostaliśmy od mojego szwagra kraby. Przywiózł nam z Norwegii... Pierwszy raz takie coś robiłam... wyszło pyszne - jednak wieczorem strasznie mi się odbijało tymi krabami i ratunku musiałam szukać w kroplach żołądkowych :( 
A w niedzielę zebraliśmy się w końcu na grilla... 
Było super :) dzieciaki zainteresowane przyrodą- rechot żab, pływające łabędzie i kaczki... jakieś robale na wierzbach co wytwarzały jakby ślinę czy pianę... 
Mąż zrobił nam chlebek pieczony, tak się rzucili Jakub z Filipem na kiełbaski że aż miło... 
Martyna szalała na rowerku i grała w piłkę krzycząc - OPA OPA- GOLLL!
Upaćkała się w błocie po pachy... a głupia matka ubrała ją na biało i czeszek doprać teraz nie może :(
 

wtorek, 4 czerwca 2013

znowu burza

Przede mną okropny stres bo właśnie jestem przed spełnieniem mojego marzenia- REMONCIE KUCHNI.
Finanse ograniczone więc wszystko muszę przemyśleć 10 razy. Ale mąż o dziwo mnie wspiera, wozi po sklepach, itp...
zaparcia w ogóle nie mam, niby czekałam na ten remont 6 lat- jednak trudno mi się wziąć w garść...
Mam nadzieję, że przy kopniakach L do końca wakacji będzie zrobione to i owo ;)
W sobotę o 14ej  miał przyjechać fachowiec, była burza i nie dotarł, a ja poczułam ulgę ;) Dziwna jestem.... sama to wiem ;)

Ale znów remont przy trójce dzieci- to może boleć ;)