czwartek, 27 sierpnia 2015

nie spodziewałam się

Jestem wczoraj w sklepie.
Omijam pewną blondynkę która nachyla się nad soczkami , tarasując całą alejkę.
Trochę mnie matka gadaniem zdenerwowała. Takie głupstwo, ale jestem zła.
W myślach mi się kołacze: jeszcze się połóż na tej podłodze, cholera- łatwiej cię przeskoczę.

A ta do mnie: proszę pozdrowić Filipa.
Ja oczy jak 5 złoty... Podobna do nauczycielki niemieckiego... ale to nie ona.
W końcu mówi że jest siostrą żony taty Filipa ;)
Szok.
Powiedziałam,  że pozdrowię i żeby się do Filipa odezwała bo Filip ją bardzo lubi.
A jej zaczęły łzy lecieć- a wie pani nie będzie się teraz okazji widywać...
rzuciłam tylko: niech się pani nie martwi , syn mi coś mówił, i że się na pewno jakoś ułoży.

Chodzę po woli po tym sklepie bo dzieciaki u rodziców, a ona znów mnie zaczepia, wciska 3 czekolady dla dzieciaków z paragonem i chce gadać.
Rozmawiamy chwilkę, wymieniamy się numerami telefonów, umawiamy na kawę!

Dzwonię do L, a on się śmieje, że ja to mam szczęście- z eks teściową kawki, z siostrą eksa widzę się dość często bo mi włosy obcina i się nagadać nie możemy, teraz jeszcze z siostrą Biedroneczki się zaprzyjaźnię, a Eks już mi kolejną przyjaciółkę szykuje :)


Już mnie język świerzbi żeby swoim koleżankom wygadać nowinę, ale jeszcze poczekam, aż się dalej rozniesie. Może one same do mnie przyjdą z tematem.

A teraz czas do szkoły się szykować.
Kasa płynie.
Suszę liście malin dla Lolki.
Piekę ciasto.
A wieczorem z Martyśką wybywamy.




wtorek, 25 sierpnia 2015

....

Okazało się że babcia ma trzustkę w zaniku.
Wypisali.
Zaprowadziłam ją do domu. Wypakowałam jej rzeczy na kuchenny blat.
Między ręczniki i brudne gacie rzuciła stówkę.
Stęknęła : weź sobie.
Udałam, że nie widzę, że nie słyszę... bo kurcze nie mogła po prostu powiedzieć DZIĘKUJĘ?
Wyszłam.
A jak zaczęła mi truć przez balkon : co dalej? co dalej?
To jej powiedziałam, że niech idzie do gastrologa , bo ja nic już więcej nie wymyślę, a też muszę zająć się sobą i dzieciakami.
9 września mam tomografię.
Zaczynam się bać bo wciąż mam te bóle głowy i wiruje mi świat.

Siostra L naciska żebym przebadała się na boreliozę.

Jak mi w tej głowie nic nie znajdą (oby) to nie mam wyjścia.
muszę szukać dalej

środa, 19 sierpnia 2015

jestem

Uff.
W końcu jestem.
Mam na czym pisać.
Kilka miesięcy bez swojego lapka.
Mąż w końcu się zlitował i rzucił- kup sobie coś.
Szukałam, wiadomo , że do przeglądania internetu to nie potrzebowałam jakiegoś cudu.
A jak wróciliśmy z gór. Laptop kupiony, i zaraz zawirusowany na amen.
Na szczęście szwagier z Wrocka przyjechał i z ciężkim sercem system od nowa postawił.

Dużo mam do opowiedzenia, ale połowę już mi wywietrzało z głowy.

Filip był 6 dni nad morzem. Pojechał z matką Eksa do Świnoujścia.
To jego pierwszy wyjazd na wakacje bez nas. Przeżywałam strasznie. Tyle godzin pociągiem. Czy on się umyje, czy zmieni koszulkę, czy zje to co lubi...
Pierwszy raz rodzina Eksa się wykazała w tym temacie.
Z byłą teściową mam teraz 100 x lepszy kontakt niż przed rozwodem.
Widzę że się stara.
I ja też się staram. Mimo złości Biedroneczki.

Ale TADAM
Eks się rozwodzi po raz drugi. Mieszka już z mamusią.
L zapaliła się czerwona lampka. ( miło, że myśli że jestem na tyle fajna, że Eks mógłby na kolanach do mnie wrócić ;) )
Ale okazało się, że tata Filipa ma już nową przyjaciółkę.
Szybko... dopiero pod koniec maja byli na weselu w komplecie a tu już pozamiatane.
Tak czy siak. Nie będę musiała już patrzeć na tą wredotę.
Szkoda tylko bo jej matka była dobrą przyszywaną babcią dla Filipa.

Filip bardzo mądrze do tego podszedł. Nawet w rozmowie rzucił : Mamo, nie oceniaj taty źle, może to nie jego wina .
A mi daleko od wydawania sądów.
Nie lubiłam jego żony. Była dziwna i to bardzo. Zazdrosna, czepliwa, nie miła dla Filipa, fałszywa, niesprawiedliwa.
I przez te 11 lat ciągle miała jakieś ALE do mnie. Śmieliśmy się że jej się role pomyliły, bo zagrania miała typowe jak była żona. Nie widywałyśmy się od Komunii Filipa a ona wciąż coś gadała, narzekała, oceniała. Najbardziej jej przeszkadzało, że jestem pasożytem i jej mąż musi mi płacić alimenty ( od 11 lat nie podwyższane ani o grosz)
Mam jedynie żal do Eksa że pozwolił jej tak źle traktować Filipa i też mnie.

No ale tej Pani już podziękujemy.

Nie spałam całą noc.
Kawa już wypita.
Chodzę na paluszkach.
Wieczorem mam mieć gości. Mam nadzieję że dam radę z nimi posiedzieć.
Babcię mam w szpitalu, więc też dodatkowe zajęcie.
Na sali leży z kobietą umierającą na raka jelita.
Aż serce się kraje. Krew górą i dołem, transfuzje. Masakryczny ból.

Najważniejsze to zdrowie, reszta się zawsze jakoś ułoży.

wtorek, 4 sierpnia 2015

już w domu

Szczęśliwie wróciliśmy w niedzielę.
Teraz tylko weekendowe wypady, o ile pogoda pozwoli...