piątek, 6 czerwca 2014

nom

Jakub prosił mnie przez jakiś czas o telefon.
W końcu kupiłam mu kartę i dałam swój poprzedni.

Fajna sprawa bo często u kolegi godzinka zamienia się w trzy ;) I głupio tak, żeby u kogoś tyle siedział, a nieraz Martyna mi śpi więc jestem uwiązana i nie mam jak po niego pójść.

No to super.
Kubuś ma telefon.
Dzwoni, informuje, że zmienia położenie ;)

A wczoraj przychodzi do mnie i prosi mnie żebym mu dała na doładowanie :)
Eee , nie możliwe żeby całą kartę wydzwonił.

ALE MAMO, BAWILIŚMY SIĘ W SNAJPERÓW Z KSAWERYM I MUSIELIŚMY MIEĆ KONTAKT.

No to fak.

I teraz jak mu załaduję konto to chyba będę musiała mu wszystkich kolegów wykasować z kontaktów, gorzej jak sobie i z tym poradzi ;)


wtorek, 3 czerwca 2014

już czerwiec

o kurcze! Trochę mnie tu nie było!

Przez święta wielkanocne popuściłam pasa, zaczęłam jeść znów wszystko ... no i po tygodniu samopoczucie do dupy, waga na plus, znowu opona a co najgorsze zaczęły mi wypadać włosy.
Szok.
Ale to że jestem zabiegana nie sprzyjało mi do wrócenia do ODŻYWIANIA. Ciężko jest.
Bo łatwiej jest dojeść kanapki po dzieciakach czy wrzucić na talerz ziemniaki z kotletem...
A że przez miesiąc nie mam czasu napchać się zieleniną to i organizm się domaga zachciewajek.

Spadło mi też żelastwo i spać po nocach nie mogę, jakieś omamy, wewnętrzny niepokój.
Botwinka, buraki, czerwone wino... żółtka jajek i zero poprawy, więc łykam tabletki :(

Mam nadzieję, że niedługo mi energia wróci.. bo najchętniej to bym z domu nie wychodziła.

Dzieciaki ok :)
Dają popalić.

Filipem zaczynają telepać hormony.
Mam dość a to dopiero początek.
Na ten przykład tydzień temu wzięliśmy Młodsze do dziadków.
Filip został w domu.
Grał w jakąś grę , wkurzył się i rozwalił pięścią matrycę nowego laptopa.
Ręce mi opadły.