A dziś z rana awaria prądu... Włączam czajnik a tu łubudu i korki wywaliło... Panikara jestem :)
Dzwonię do męża że natychmiast ma przyjeżdżać bo ja mam gorączkę i jeszcze mi trzeba dzwonienia po elektryków...
Ale ten nie odbiera bo PRACUJE... A tu nie działa NIC... Kuchenki nie mogę podpalić bo nie mam zapałek ;) wrr ... nawet kawy się nie napiję :( średniowiecze ;) A co korki przekręcę to iskry i huk i wywala ... wszystko wyłączyłam z gniazdek i wywala więc stwierdziłam, że to nie wina sprzętu tylko instalacji :(...
Na szczęście tata mnie poratował, 3 godzinki i w końcu mogę odetchnąć.
Dziś kolejny raz idziemy do lekarza, niby dzieciaki dziś lepiej a mi wciąż gorzej.
Chcę jeszcze tort upiec bo mam zamówienie a dawno nie piekłam to trzeba ręce poćwiczyć ;)
Weekend :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz