środa, 11 grudnia 2013

zmęczona

Dużo się dzieje.. więc albo nie mam czasu tu napisać, albo jestem tak zmęczona że nie chce mi się stukać w literki.
Filip na wycieczce szkolnej zderzył się z kolegą ramionami. Akurat ma tam pieprzyka, pod koniec wakacji mu wyrósł taki cycek, przeszkadzał przy zdejmowaniu plecaka, więc i tak już byliśmy umówieni do dermatologa.
No i pani doktor panikowała, że ona tylko krwiaka widzi i poszerzone naczynia krwionośne i że PILNIE do szpitala.A szpital z chirurgią dziecięcą w innym mieście a w zasadzie na obrzeżach miasta. Już nawet jakbym znalazła chętnego na zostanie z Martyną to i tak byłaby połowa sukcesu. A najgorsze że nie wiadomo czy by nas od razu przyjęli czy byśmy mieli wyznaczony termin.Nie wiadomo czy wieczorem po ustaniu krwawienia by nas wypisali czy musielibyśmy zostać na noc na obserwacji. nic nie wiadomo
Mąż nie odbiera bo leje beton, wiec ryzyk fizyk. Zadzwoniłam do exa.
No i zgodził się z Filipem pojechać.
Następnego dnia nerwówka, bo niby takie małe byle co, a wpisali go na oddział i wzięli na blok operacyjny.
Na szczęście rana nie krwawiła i wypis dostał tego samego dnia :)
Ręka bolała, było ryzyko że ktoś go w tą rękę uderzy... wiec został Filip w domu. Jak wrócił do szkoły to dostał wysokiej gorączki i zapalenie gardła... w szoku byłam bo siedział praktycznie w łóżku.
Oczywiście przyszedł czas na zdjęcie szwów i PROBLEM, bo trzeba jechać tam gdzie mu robili.
No załamka. I znów musiałam do exa dzwonić.

Jakub. Jakiś czas temu zauważyłam, że przekręca głowę przy pisaniu i rysowaniu, a kiedyś jak dałam mu witaminę A+E na suchą skórę i opowiedziałam, że witamina A jest dobra na wzrok to obiecał, że nie będzie marudził.
I tak mieliśmy przegląd 6 latka przed sobą więc pediatra potwierdził moje obawy, lewe oko jest gorsze od prawego.
Okulista... niezbyt wiele się dowiedziałam na pierwszej wizycie, wysiedzieliśmy się 3 godziny więc byłam mega rozczarowana, na tych badaniach wychodziło mu - 0.5 i na drugie -0.75 , po atropinie niewielka zmiana, ale kazał lekarz jeszcze 7 razy zakroplić przed kolejną wizytą.
No i Filip w domu i Jakub bo z rozszerzonymi źrenicami  wszystko go denerwowało, światło raziło, a obraz rozmazywał się...
Tak więc trójka dzieci w domu a za oknem wiatr, deszcz i śnieg.
Która mama siedzi w domu to wie jaki to sajgon.
Wyczekiwana wizyta u okulisty a Jakub wymiotuje, jak fontanna, diphergan nie pomaga...
Załamka, na marne te zakraplanie. W pi.du!
Ale w końcu ciągnę dziecko do tego okulisty bo nie chcę go męczyć znów tymi kroplami, przecież to takie bezpieczne znów nie jest...
W przychodni mówię głośno, że wymiotuje i jest po atropinie to w kolejce siedzieć nie będziemy.
No i coś tam drgnęło, wada wcale nie jest taka duża, astygmatyzm w lewym oku, recepta na okulary.
Ale czasu na przymierzanie oprawek nie ma. Boli brzuch, mdli...
Przyszliśmy do domu , mega paw.
A Martyna w to włazi i pyta  "A CO TO JEST? KUBA CO ZROBIŁEŚ?".

Mop, dezynfekcja i już w myślach mam tylko to, że to jelitówka i cała trójka będzie mi zaraz rzygać!
Jakub przespał całe popołudnie bez picia i bez jedzenia, obudziłam go w końcu, naszykowałam delikatną herbatę z zamiarem pojenia go łyżeczką co dwie minuty. Oczywiście wypił pół szklanki na raz i mega paw....
Dzwonię do pediatry że potrzebny nam zastrzyk na wymioty... oni nie mają... Albo szpital, albo ewentualnie POMOC DORAŹNA....
No to klnę jak szewc.
Oddziału dziecięcego nie mamy w mieście.
Samochód u mechanika, więc na męża nie ma co liczyć, bo nie ma czym się wydostać z Krakowa.
I mnie oświeciło NUX VOMICA...
Rozpuściłam kilka kropel w wodzie z odrobiną cukru i co 5 minut łyżeczka lub dwie...
I zadziałało :)
Noc spokojna.
Jakub jeszcze nie ma apetytu, ale całkiem wesoły jest.
Szybko to przeszedł. Martynie i Filipowi daję probiotyki i mam nadzieję, że nie złapali.
To pewnie jelitówka bo kolega Kubusia w niedzielę obrzygał nam drzwi.

A ja robię na drutach, próbuję ogarnąć ten cały nasz dom. Ostatnio zajęłam się zapuszczaniem włosów- mąż mi jęczał , no i mnie wciągnęło.
Wyrzuciłam moje stare szampony, włosy olejuję, patrzę na naturalne składniki odżywek. po miesiącu już jest jakaś poprawa... ale nie taka jakbym sobie życzyła... ale cała zima przede mną :)