środa, 22 sierpnia 2012

ropa pod paznokciem :(

Martyna przytrzasnęła sobie palec w niedzielę- fiolet- rywanol- w poniedzialek miałam z rana dzwonić do lekarza a pazurek różowy- radość przeogromna :)
We wtorek po drzemce palec spuchł i zaczęła się zbierać ropa- znów rywanol- nocka nie przespana bo się budziła i pokazywała że paluszek boli, lekarz... skierowanie do chirurga, poradnia chirurgiczna... akurat chirurga nie ma.. będzie jutro, ewentualnie po 15ej w pilnych wypadkach...
Strasznie się boję o tego mojego skarba... A do tego znów nie mam wózka i na piechotę wszędzie... Martyna nie chce dawać reki więc w ekstremalnych momentach dźwigam 12 kg na rękach... a przez te płuco mogę 5 ;) Masakra... Upał jeszcze taki że pot się po dupie leje...

wtorek, 21 sierpnia 2012

:)

Pisałam że zimno, a teraz znów gorąco. Za gorąco ;)
Gotować się za bardzo nie da, więc tylko jak muszę i na szybko ;) Wychodzić na spacerki wcześniej niż o 17ej też się nie da więc siedzimy pod wiatrakiem i zajadamy lody... mam nadzieję że na weekend się nie zepsuje i pojedziemy na plażę... Marzy mi się odświeżyć opaleniznę, pogrzebać z Martyśką w piasku, pomoczyć nogi w wodzie :) No a jak się zepsuje to liczę że pojedziemy na basen :)

Przefarbowałam włosy bo byłam z ostatniej wizyty u fryzjera niezbyt zadowolona i wyszły super...  Bałam się bo rzadko w domu farbuję a to jeszcze jakaś farba nieznana i kolor taki, że strach :) Ale udało się.



A w długi weekend załatwialiśmy jakieś sprawy... i łaziliśmy na spacerki... auto czekało na mechanika, więc się z miasta nie ruszyliśmy niestety... ale i tak było fajnie :) np szukanie koników polnych na łące, place zabaw, las, pizzeria, lody ... całkiem miło i oszczędnie :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

zimnooo

W niedzielę załatwiłam dwie pary butów ubierając się na jeden spacer :) jeszcze nigdy tak sprytna nie byłam! Od koturn oderwał się pasek- nie zdziwiłabym się ale buty miały 2-3 tygodnie... Wyszłam z domu i jeszcze na klatce schodowej złamał mi się obcas w drewniakach...  niefortunnie się poślizgnęłam i przywaliłam drugą nogą w próg i dwa paznokcie mi zeszły do połowy z paluchów.Krew i ból... Filip stwierdził że nogę mam jak zombie... ale do lasu i tak poszłam ;) Martyna była tak zachwycona autem które stało w piwnicy moich rodziców- że nie mogłam sobie tego widoku oszczędzić ;) Całkiem o tej bryce zapomnieliśmy. Jakub trochę zazdrosny ale pozwolil siostrze wsiąść i dzielnie pilotem sterował :)
Nie było upału, ale było przyjemnie... a dziś ZIMNO! Cały dzień pada i nawet z Małą na krótki spacer nie wyskoczymy... aż mnie glowa boli z tego powodu... lubię ją wsadzić w wózek i chwilę tak nie myśleć o niczym tylko iść i patrzeć na drzewa ;)


A w taką pogodę to wracają smaki na coś cięższego- pizza super wyszła :)


Nastawiłam też 5 kg malin na sok... i zrobiłam pyszne ciasto z malinami :)

piątek, 10 sierpnia 2012

muffiny na coca-coli

Często gotuję różne fajne rzeczy ale zazwyczaj brak mi czasu żeby pstryknąć i opisać... ale "ku pamięci" wstawię tu rewelacyjne muffinki- trochę po swojemu je zrobiłam ale przepis godny polecenia :)

Muffinki czekoladowe na coca-coli :)
dwie miski nam potrzebne- do jednej wrzucamy sypkie produkty, a do drugiej mokre
  • 1,5 szklanki mąki tortowej
  • 3/4 szklanki cukru pudru, może być kryształ ale wtedy wystarczy pół szklanki \
  • 1 łyżeczka sody i pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • łyżka kakao
  • cukier waniliowy (niekoniecznie)
  • szczypta soli - około 1/4 łyżeczki
mokre
  • pół szklanki oleju
  • 1 jajko
  • 1 szklanka coca- coli
Mieszamy na szybko i wykładamy w papierowe papilotki :) Piekłam 20 minut w 170 stopniach z termoobiegiem.
Po ostudzeniu, rozpuściłam pół tabliczki mlecznej czekolady w łyżce mleka i łyżce masła. Ozdobiłam kakaowymi drażami i tutaj akurat miałam trochę masy cukrowej :) Muffinki są bardzo delikatne, wilgotne, na prawdę fajne :)

sałatka makaronowa z brokułem

Często ją robię. Kubuś jada ją odkąd skończył roczek, czosnek mu nie przeszkadza :)
Oczywiście nigdy nie robię jej z przepisu co do grama... nieraz daje tylko makaron pene , brokuły, ser feta , sos i duuuużo natki pietruszki, tym razem wymieszałam tak:

  • makaron małe kolanka ok 300 gram ugotowane w osolonej wodzie, po odcedzeniu schłodziłam pod zimną wodą
  • brokuł- jeden duży lub dwa mniejsze, ewentualnie może być paczka mrożonego- mrożony wrzucam na osolony wrzątek i gotuję około 6-7 minut, tak żeby był miękki ale żeby się nie rozpadał, a surowy gotuję ciut dłużej. 
  • ser typu feta pokrojony w kostkę
  • sos: 1 mały jogurt naturalny, dwie łychy majonezu, pół dużej główki czosnku startego na drobnej tarce, sól, pieprz- wymieszać
  • puszka kukurydzy i groszku
  • ciut koperku
Wszystko delikatnie wymieszać z rozdrobnionym brokułem... zalać sosem. Jednak jak nie będziemy jeść JUŻ to jednak bym się wstrzymała, bo najlepiej smakuje na świeżo wymieszane z sosem :)


    czwartek, 9 sierpnia 2012

    rocznica

    Trzeci dzień okropny ból głowy... Próbuję walczyć ze wszystkich sił. Migrena, mdłości, nadwrażliwość na światło, dźwięk i zapachy... A jutro mamy rocznicę ślubu... zawsze zapominamy ;) a tym razem od dwóch miesięcy rozmawiamy jak byśmy chcieli spędzić ten czas... Nie wiem czy wypali kolacja w tureckiej restauracji, bo nie mamy za bardzo z kim dzieci zostawić... więc szukam tematu zastępczego :)

    Kobea zakwitła mi na balkonie, późno ją zasiałam więc się nie spodziewałam kwiatów :) 

    środa, 8 sierpnia 2012

    ...

    W poniedziałek był pogrzeb, czekaliśmy na przylot ciotki z Ameryki... rano mechanik- poszły nam hamulce w aucie, stresik że wszystko dziś pod górę,  35 w cieniu...czarna sukienka i niewygodne buty....  szybki obiad z rodziną bo Mała tak ganiała po restauracji że nie mogliśmy sobie dać z nią rady.
    We wtorek puścił mnie stres i zrobiłam sie dentka... 3 kawy a ja spałam na siedząco, ból głowy, piasek pod oczami... jakbym była na weselu- nie jako gość a jako kelnerka... Koło obiadu przestałam walczyć z moim stanem i się po prostu położyłam na 2 godzinki...
    Dziś już lepiej, chłodniej.
    Za to Martyśka ma gorszy dzień ;) Ale zaraz prysznic i pojedziemy na małe zakupy. Świeża kiełbaska pewnie poprawi jej humor :)