Szukam czarno-białej tapety na przedpokój.
Potrzebuję 14 pasków po 1,5 metra to 3 rolki mi wystarczą?
L twierdzi że komplikuję sobie sprawę...
ale jak wybiorę taką tapetę z pasowaniem wzoru to może nie wystarczyć...
i weź się dogadaj z facetem
nie chcę kupić za dużo bo mam już całą kolekcję resztek tapet na szafie ;)
piątek, 23 stycznia 2015
sobota, 17 stycznia 2015
czwartek, 15 stycznia 2015
kołowrotek
Cudowny wschód słońca, uwielbiam takie momenty ale bardziej uwielbiam spać.
Piękna pogoda. Wiosenna ;)
Rano jak szłam z babcią na oddział śpiewały ptaki :)
Wypisałam jakieś papierki, pomogłam wejść na wagę, zaniosłam torby na salę...
Niestety lekarz rzucił mi taki "komplement" że mnie zatkało.
Musiałam mieć śmieszną minę.
A w domu marudząca Martyśka.
Cały dzień popłakiwała. Wisiała mi na rękach.
Myślałam, że zaraziła się od Jakuba...
ale na wieczór zwymiotowała 4 razy
i już jest dobrze...
Jakub po inhalacjach trochę lepiej.
Niestety przez moje zaganianie straciłam kontrolę i siedział dłuższy czas na kompie, a trafił nam się taki egzemplarz który ciągle się psuje... no i znów coś buczy... szajs
Odkurzyłam go i nadal buczy.
Na wywiadówkę nie dotarłam. Mama do mnie zadzwoniła, żebym szybko wracała bo Mała płacze i woła mnie,,, spod szkoły zawrót i biegiem przez całe miasto.
Mam nadzieję, że jutro będzie spokojniejszy dzień.
Piąteczek.
L wraca i mam nadzieję że będzie to miły weekend.
Piękna pogoda. Wiosenna ;)
Rano jak szłam z babcią na oddział śpiewały ptaki :)
Wypisałam jakieś papierki, pomogłam wejść na wagę, zaniosłam torby na salę...
Niestety lekarz rzucił mi taki "komplement" że mnie zatkało.
Musiałam mieć śmieszną minę.
A w domu marudząca Martyśka.
Cały dzień popłakiwała. Wisiała mi na rękach.
Myślałam, że zaraziła się od Jakuba...
ale na wieczór zwymiotowała 4 razy
i już jest dobrze...
Jakub po inhalacjach trochę lepiej.
Niestety przez moje zaganianie straciłam kontrolę i siedział dłuższy czas na kompie, a trafił nam się taki egzemplarz który ciągle się psuje... no i znów coś buczy... szajs
Odkurzyłam go i nadal buczy.
Na wywiadówkę nie dotarłam. Mama do mnie zadzwoniła, żebym szybko wracała bo Mała płacze i woła mnie,,, spod szkoły zawrót i biegiem przez całe miasto.
Mam nadzieję, że jutro będzie spokojniejszy dzień.
Piąteczek.
L wraca i mam nadzieję że będzie to miły weekend.
środa, 14 stycznia 2015
przyszła koza do woza a raczej mi zmiękła dupa
Babcia się rozchorowała , no i oczywiście spadło na mnie.
Zaprowadziłam ją do szpitala, uprosiłam lekarkę żeby ją zbadała.
Wystawiła skierowanie na oddział ginekologiczny.
Dziś rano z ordynatorem omówiliśmy plan działania.
Jutro zabieg.
A jutro jestem tak zalatana, że mam nadzieję że nie wypiszą jej tak od razu.
Zaprowadziłam ją do szpitala, uprosiłam lekarkę żeby ją zbadała.
Wystawiła skierowanie na oddział ginekologiczny.
Dziś rano z ordynatorem omówiliśmy plan działania.
Jutro zabieg.
A jutro jestem tak zalatana, że mam nadzieję że nie wypiszą jej tak od razu.
Kubuś
Przyszedł do nas Ksiądz po Kolendzie, rozmowa się nie klei.. w końcu do Jakuba rzuca tekst : gdzie zgubiłeś zęby?
A Jakub z miną diabełka : Gryzłem beton
Mój ojciec odkąd nie pracuje stara się prowadzić aktywny tryb życia, niestety brzuszysko rośnie, a po zawale trzeba uważać. No i jak rano leci na spacer do lasu to od razu wyrzuca śmieci... zauważył koło śmietnika wystawiony duży obraz, wziął go ze względu na ramę i szkło. I tak mnie męczył pół roku, żebym go wzięła bo taki fajny.
W końcu uległam.
Przychodzi do Jakuba kolega i od progu mądrala się drze : zobacz jaki obraz przyniósł mi dziadek ze śmietnika :)
A Jakub z miną diabełka : Gryzłem beton
Mój ojciec odkąd nie pracuje stara się prowadzić aktywny tryb życia, niestety brzuszysko rośnie, a po zawale trzeba uważać. No i jak rano leci na spacer do lasu to od razu wyrzuca śmieci... zauważył koło śmietnika wystawiony duży obraz, wziął go ze względu na ramę i szkło. I tak mnie męczył pół roku, żebym go wzięła bo taki fajny.
W końcu uległam.
Przychodzi do Jakuba kolega i od progu mądrala się drze : zobacz jaki obraz przyniósł mi dziadek ze śmietnika :)
piątek, 9 stycznia 2015
miło
Dentystka dzisiaj do mnie : będzie mi pani brakować, tak się do pani przyzwyczaiłam
:) :)
Kurcze, a ja pomyślałam to samo.
:) :)
Kurcze, a ja pomyślałam to samo.
środa, 7 stycznia 2015
szczęśliwgo 2015 :)
Przeżyłam Święta, Sylwester i urodziny Martynki.
Nawet poszło spokojnie.
W górach było fajnie. Mąż grzeczny, nawet mi pomagał i nawet zabrał mnie do Zakopanego, zaskoczona byłam bo myślałam, że jedziemy do Jabłonki po kabanosy dla Filipa- tak mu smakowały :)
A tu na Chochołów, aż mi serducho zabiło mocniej, ale kiepsko się ubraliśmy, zimno było, L chciał nas na Gubałówkę zabrać ale mi zmarzły palce u stóp i Martynie też. Wracaliśmy na sygnale do Nowego Targu, a raczej staliśmy w korku :(
Odwiedziliśmy rodzeństwo L
. Dzieciaki porosły.
Teściowa niby chora, niby wdzięczna że robiłam za nią dosłownie wszystko, ale choć i tak nie rozumiem orawskiego to postarała się mi przekazać że ona do Zakopanego by nie pojechała choćby jej płacili, a robienie na drutach też jest okropne.... i nie rozumie co mnie w tym cieszy.
Już jej miałam odpowiedzieć, że ja wiem, że jej się nic we mnie nie podoba, ale i tak ryczała non stop to się ugryzłam w język :)
Bardzo miło mi się zrobiło jak wyszłam z Kościoła w 1 dzień świąt a tam obce dzieciaczki w moich czapkach :)
Martyna pokonała trasę świetnie, nie chciała jechać więc ją wzięliśmy do auta na MacDonalda. A potem jej się nawet podobało, była grzeczna i nawet przeżyła bez bajek.
Jakub w nerwach że nie ma wi-fi u dziadków wszystko wykasował z tableta, i bajki i gry... Ręce mi opadły... i jeszcze aviomarin w gumach nie działał, więc 2 razy mieliśmy awarię.
W drogę powrotną spakowałam towarzystwo o 5 rano, cudownie jak po 9ej byliśmy już w domku i jedliśmy śniadanko.
Ojciec przekarmił mi zwierzaki, ale odmalował futryny i drzwi, pościerał kurze, aż miło było usiąść i pić kawkę.
Teraz 8 dni szkoły i zaczynamy ferie :)
Nawet poszło spokojnie.
W górach było fajnie. Mąż grzeczny, nawet mi pomagał i nawet zabrał mnie do Zakopanego, zaskoczona byłam bo myślałam, że jedziemy do Jabłonki po kabanosy dla Filipa- tak mu smakowały :)
A tu na Chochołów, aż mi serducho zabiło mocniej, ale kiepsko się ubraliśmy, zimno było, L chciał nas na Gubałówkę zabrać ale mi zmarzły palce u stóp i Martynie też. Wracaliśmy na sygnale do Nowego Targu, a raczej staliśmy w korku :(
Odwiedziliśmy rodzeństwo L
. Dzieciaki porosły.
Teściowa niby chora, niby wdzięczna że robiłam za nią dosłownie wszystko, ale choć i tak nie rozumiem orawskiego to postarała się mi przekazać że ona do Zakopanego by nie pojechała choćby jej płacili, a robienie na drutach też jest okropne.... i nie rozumie co mnie w tym cieszy.
Już jej miałam odpowiedzieć, że ja wiem, że jej się nic we mnie nie podoba, ale i tak ryczała non stop to się ugryzłam w język :)
Bardzo miło mi się zrobiło jak wyszłam z Kościoła w 1 dzień świąt a tam obce dzieciaczki w moich czapkach :)
Martyna pokonała trasę świetnie, nie chciała jechać więc ją wzięliśmy do auta na MacDonalda. A potem jej się nawet podobało, była grzeczna i nawet przeżyła bez bajek.
Jakub w nerwach że nie ma wi-fi u dziadków wszystko wykasował z tableta, i bajki i gry... Ręce mi opadły... i jeszcze aviomarin w gumach nie działał, więc 2 razy mieliśmy awarię.
W drogę powrotną spakowałam towarzystwo o 5 rano, cudownie jak po 9ej byliśmy już w domku i jedliśmy śniadanko.
Ojciec przekarmił mi zwierzaki, ale odmalował futryny i drzwi, pościerał kurze, aż miło było usiąść i pić kawkę.
Teraz 8 dni szkoły i zaczynamy ferie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)