Z rana poradnia chirurgiczna i "ten chłopiec do szycia głowy"....
To mój Filip. Jakimś cudem kokosimy się z Martyską w łóżku, Filip, Mała miedzy nami, chichramy się, mała prze szczęśliwa... jest przed 9 rano- dopiero wstaliśmy, włączyłam wodę na kawę...
Nagle krzyk Filipa- myślałam, że może Mała go udrapała a tu PEŁNO KRWI... krew kapie na pościel... Filip trzyma się za oko... Panika.
Oko całe, rozwalony łuk brwiowy...
Nie wiem jakim cudem spadł żelazny świecznik z półki z nad łóżka....
A tak się cieszyłam z tego poranka bo Martyśka obudziła się bez gorączki... Fak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz