środa, 25 lipca 2012

już 25ty!

Odebrałam dziś wyniki badań- hgb- 10,3 - ja się chyba już nigdy nie pozbędę tej anemii- marzę o takim dobrym 12 :)
Zmieniłam nawyki żywieniowe- no może nie tak jak bym chciała ale jest duuuuża różnica- dodatkowo łykam żelastwo, b12, omega3 i dupa.
Jedynie tarczyca trochę mi się poprawiła- tsh z 14 na 8,36- nie jest rewelacyjnie ale wybieram się z tym do jakiegoś "cudotwórcy" ;)

Jest dopiero popołudnie a jestem totalnie zjechana- obleciałam banki, poczty, rachunki- kupiłam Filipowi nowe sandały- bo ostatnie wytrzymaly 2 miesiące i rozpadła się podeszwa. No i... poleciał na dwór- za pół godziny wraca po kostki w jakiejś brązowej mazi... ta- sandałki jasnoszare z fajnymi pomarańczowymi wykończeniami- mimo prania nie wyglądają fajnie...
Płakać mi się chce- niby to tylko buty-... ale zlazilam się w ten upał za tymi sandałami ( wiadomo koniec sezonu i trudno dostać właściwy rozmiar!) a po 2 Filip zlamał zakaz chodzenia do lasu- głupia nie jestem- nie padało od kilka dni- więc poszedł na bagna...
Czasem to myślę, że jakby pasem w dupę by dostali to może zwoje mózgowe by im lepiej pracowaly... Wrrrr....

A dziś Kubuś ma imieniny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz