poniedziałek, 16 lipca 2012

deszcz pada

Jest chłodniej. Mała odzyskała apetyt, Filipa przestała boleć głowa... w końcu mam troche czasu dla siebie i o wiele więcej energii niż w te upały...
Jedynie opalenizny mi szkoda ;)
Weekend spędziliśmy aktywnie, ale bez szaleństw, spacer po lesie na maliny, gra w piłkę, plac zabaw, pierogi z jagodami, zbieranie wiśni  i kawka w miłym towarzystwie :) A dziś muszę zrobić dżem wiśniowy- ech- lubię smażyć, doprawiać, ale nienawidzę wkładania dżemu w słoiki bo się zawsze poparzę.

Mąż zaczął podejrzewać mnie o romans- haha- nie powiem- miło mi się zrobiło, że zauważa moje wysiłki. Bo ja leniuch totalny zaczęłam śmigać na rowerku i coraz fajniej się z tym czuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz