poniedziałek, 16 listopada 2015

jakiś ten poniedziałek nie za fajny

Kolejny weekend bez L zaliczony.
Pojechał do matki, odwiedził ojca w szpitalu i zaliczył chrzciny u siostry.
Ojciec ma rurkę tracheo... nic lepiej, próbuje otwierać oczy...
Sam nie oddycha.

W sobotę musiałam porobić zakupy.
A w niedzielę pomyślałam, że trzeba się z Martyną ruszyć, bo jęczy : baw się ze mną, baw się ze mną... albo pyta: z czego są ziemniaki? a jak się sadzi ziemniaki? a nasiona ziemniaków są? itp...
Ubrałyśmy się i poszłyśmy na szarlotkę do rodziców...
Lało strasznie i jeszcze jakaś m.nda z impetem wjechała w kałużę i nas oblała po sam czubek głowy... a szłyśmy samym brzegiem chodnika- jak najdalej od jezdni.
Mama poszła na pogotowie bo kleszcza miała po grzybach i bardzo ją bolało... ale lekarka ją odesłała bo rumień jest za mały.
Poszła rano do przychodni i okazało się  że ma półpasiec...
Mam nadzieję że z Martyną się nie zaraziłyśmy.

Dziś mam lekarza z babcią... :(
Staram się mieć siłę na jej styl bycia. Nie ma demencji czy Alzheimera , jest po prosu mega złośliwa.
Ale ...
Chodzę do niej codziennie między 17 a 18tą... i codziennie mnie wita z wiadomością że dostanę 500 zł na dziecko... następnego dnia : mówiłam ci już w Nysie dają!!!!!... (flaki mi się wywracają).
Najpierw tłumaczyłam, że najpierw niech nowy rząd stworzą, potem Senat i Prezydent, że napisać ustawę,... itp itd... a teraz to mi się coś robi jak tam idę... (mam mega stresa bo wiem, że mnie zdenerwuje)..
i dziś ten lekarz! Bo ja mam zdecydować czy ona będzie miała chemię czy nie, a jak tak- to gdzie...
Tłumaczę jej że ja ani lekarzem nie jestem żeby się na tym znać ani jej wozić nie będę więc sama musi podjąć decyzję.
Moja kuzynka chce się ubiegać o opiekę nad babcią ale to ja muszę wypisać papiery.
I tak caly czas.
Dzisiaj mamy tego ginekologa, ale babcia nie wie na jaką godzinę. Wymyśliła sobie że koło 18ej pójdziemy a on przyjmuje do 20ej i jakoś tam wejdzie.
Wiadomo- jej się nie spieszy, a dla mnie 2 godziny to kupa czasu...
Wezmę sobie druty alb jakąś książkę...


Kanapowiec pospolity- nóżki ziemi prawie nie dotykają.


1 komentarz: