środa, 6 marca 2013

cieplutko dziś

Jestem przed wiosennie zmęczona... Migrena mnie dopadła. Wyglądam jak zombie. Nie no, aż taka samokrytyczna nie jestem.
Ale co powiedzieć, jak weszłam do apteki, a wszyscy się rozstąpili i jak wyszeptałam: poproszę coś na migrenę to od razu druga pani magister przyniosła mi wodę... czerwone oczy, brązowe obwódki wokół oczu... żeby nie straszyć założyłam okulary przeciwsłoneczne i poszłyśmy z Martysią do lasu a potem na miasto...
Rosnę w duszy jak ludzie mnie zaczepiają, że Martyna taka śliczna i taką śliczną ma czapeczkę ;)

Jednak Mała mi się popsuła, że to diabeł wcielony, że w domu ma milion pomysłów na minutę, że ciągle gada, krzyczy, śpiewa, spada, upada, cudem wkłada nogę pod meble i nie może wyjąć... itp, itd... to na dworze zawsze byłyśmy kumpelki, od pół roku była grzeczna, szła w tę stronę w którą ja chciałam, gadałyśmy sobie, opowiadałam jej różne rzeczy a ona się uśmiechała...
a teraz U C I E K A na ulicę, nie chce iść w tę stronę co ja, ciągnie mnie zawsze na plac zabaw gdzie muszę za nią ganiać ( nie mam siły i jest po prostu na te blachy za zimno)...
a w zeszłym tygodniu pojechałam wózkiem do moich rodziców, i jak wracałyśmy to chciała wyjść... niestety, pół godziny w parku na zimnym wiatrze, przewracanie się mamałygę śnieżną, śmiała się jak ją goniłam z wózkiem po  alejkach, złapałam raz, zniżyłam się żeby patrzyła mi w oczy - wytłumaczyłam, ale to samo- za drugim razem złapałam i ostrzeżenie że wsadzę  do wózka- darcie okropne, wierzganie nogami, zdejmowanie czapki, pisk jakby ją ktoś zarzynał.
Nic nie pomagało, więc na sygnale biegłam do domu. Wszyscy się zatrzymywali i patrzyli na matkę wariatkę, matkę morderczynię i samą patologię ;)
Na prawdę trudno w takich momentach zachować zimną krew, ale powtarzałam sobie- nie zniżę się do jej poziomu i nie będę na nią krzyczeć.
Po tych 10 minutach wrzasku byłam tak zmęczona, że sama się rozpłakałam.

Jutro mam wizytę u fryzjera- aż się boję bo 8 miesięcy nie byłam ;) zapuszczałam ostro włosy... zobaczymy co to będzie :)


2 komentarze:

  1. skąd ja to znam? ;)

    my wózka nie używamy już dobrych kilka miesięcy, bo jak mam się z Polą szarpać to ja dziękuję... wolę już ją na rękach nieść jak nóżki zabolą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać w jej oczach, że ma charakterek:)

    OdpowiedzUsuń