poniedziałek, 4 lutego 2013

.......

Nie mogę zasnąć....
Mieliśmy piękny weekend... Rzuciłam focha po ostatnich zagraniach L i skutkowało to bukietem moich ulubionych żółtych tulipanów.... i poprawą zachowania męża w 200 %....
Pięknie było...
Póki nie zadzwoniła męża siostra...
Nie chciałam z nią gadać, fajnie się mi bawiło z Martysią ... byliśmy w takiej sali zabaw... kuleczki w basenie i inne duperele. Dałam mężowi telefon, żeby jej powiedział, że oddzwonię jak wrócimy do domu...

L pobladł... wyszło z niego powietrze.

Teściowa w krytycznym stanie w szpitalu w Nowym Targu... W tej umieralni....
Wylew.... Nie mogą zatamować wylewu krwi, bo nie mogą zbić cukru... Nic nie działa... A teściowa nawet na cukrzycę się nie leczyła...
Szok...

Nie wiadomo co robić.... Ponad 300 km...
Natłok myśli, telefony dzwonią...
Popadamy w paranoje...
Ja płaczę ukradkiem...
Wk.urwiała mnie teściowa jak nikt inny, oj ile kłótni z L przez nią mieliśmy... ile cichych dni....
Ale....ostatnio było znów lepiej.
Nie wiem... pozostaje mi wierzyć w cud...

4 komentarze:

  1. trzymaj się Kaja! ja trzymam kciuki za zdrowie teściowej. Ty się trzymaj dla męża, dla dzieci!

    OdpowiedzUsuń
  2. boszzzzzzzzzz........ Kaja..

    OdpowiedzUsuń
  3. A mówiłaś, że to teścia ostatni rok....Martynia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy nic nie wiadomo- teść po tym co się stało jest załamany a też swoje lata już ma i Parkinson go męczy... nie chce jeść i pić- nie wiadomo czy nie wyląduje w szpitalu z odwodnienia.

      Usuń