środa, 2 marca 2016

kiedy ta wiosna????

Tyśkę rozłożyło totalnie. Biedactwo takie moje... leków nie chce brać. Oglądamy bajki i nic więcej. Zaflegmiona strasznie.
Ciągle pada albo śnieg albo deszcz. Pogoda ohydna. Tobi po wczorajszym deszczu już kicha. Polar dziś mu na spacer założyłam,  choć mu się to nie podoba.
Wczoraj przyszła do mnie koleżanka z chiuaua. Cudo 4 miesięczne z rodowodu nazywa się Zendo a mówią na niego Zenuś :)
Choć 2 razy mniejszy od Tobiego -nasz bohater z piskiem uciekał.
I myślałyśmy, że trzeba czasu żeby się pobawili to jednak nawet powąchać Zenusia nie chciał.


L na początku psa jedynie akceptował, oczywiście każdą wpadkę głośno komentował kilka razy. Każdemu się żalił, że pies kanapę podrapał, że oferma nie może wskoczyć na kanapę to drapie, że ścianę nadgryzł :) :) :) że chodził z nim prawie godzinę a ten się zlał w domu...
Ale od jakiegoś miesiąca przestał tak jęczeć.
W niedzielę usmażyłam na kolację pstrągi, sama poszłam do drugiego pokoju poczytać... a mój mąż za mną przyłazi i mówi
-ale im smakowała ta ryba, nakarmiłem trójkę dzieci
-trójkę??? przecież Filip nie lubi ryb.
-przecież Tysię, Kubusia i Tobisia. On zjadł tyle co dzieciaki :) :)
Teraz ma problem bo chcemy jechać do Wieliczki, ja chcę psa zostawić u rodziców, a on kombinuje, jak tu zrobić żeby go zabrać z nami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz