wtorek, 18 września 2012

cukinia mniam :)

Martys i Kubuś mają katar. Młodemu przechodzi ale Mala jest totalnie marudna- nie mozna sie dotknąć żeby zapuścić krople, syropami pluje albo drze się jakby ze skórą ją obdzierano... Zazdraszczam kuzynce bo jej dzieciaki połykają wszelkie ochydstwa bez mrugnięcia okiem. A u nas wymioty... darcie, przymuszanie, przemycanie... Tak czy siak nie przespana nocka- zasnęłyśmy z Małą koło 4ej, a o 6:40 zadzwonił budzik...

Wieczorem pomyślałam, że zamówię dla chłopaków pizzę a dla siebie coś ostrego...Niestety w telefonie włącza się poczta głosowa, wyslałam Filipa do tej knajpki bo widzimy ją z okna... zamknięte. A szkoda... mam nadzieję że to tylko dzisiaj ... bo fajną pizzę tutaj mieli... i w cenach bardzo fajnych :)
No to zrobilam tradycyjną kolację.... kanapki ;)
A my z Martyną jemy  cukinię. Dzień bez cukinii zmarnowany ;)
Dziś udusilam na patelni krążki, biały ser utarłam z ząbkiem czosnku, odrobiną koperku- doprawiłam solą i świeżo zmielonym pieprzem... wyłożyłam na krążki, ciapnęłam na to łososia wędzonego... pycha :)
Okazało się że nie ma wody... druga godzina leci... z kąpieli dzisiaj nici....

1 komentarz: