piątek, 5 sierpnia 2011

W końcu trochę słońca i ciepełka... Spacerujemy, włóczymy się, szkoda że koło 19ej komary dają tak popalić, że biegiem wracamy do domu...
I w końcu weekend, zrobię wieczorem zapiekanki na bagietce i może klapnę troszkę na balkonie z kieliszkiem wina. Coś w tym roku mało przesiaduję na balkonie... Wracając skądś tam patrzę w nasze okna i jestem pełna podziwu, że balkon w kwiatach prezentuje się na prawdę imponująco... a w tym roku ciągłe deszcze, zimne noce- nie sprzyjają roślinkom...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz