środa, 19 sierpnia 2015

jestem

Uff.
W końcu jestem.
Mam na czym pisać.
Kilka miesięcy bez swojego lapka.
Mąż w końcu się zlitował i rzucił- kup sobie coś.
Szukałam, wiadomo , że do przeglądania internetu to nie potrzebowałam jakiegoś cudu.
A jak wróciliśmy z gór. Laptop kupiony, i zaraz zawirusowany na amen.
Na szczęście szwagier z Wrocka przyjechał i z ciężkim sercem system od nowa postawił.

Dużo mam do opowiedzenia, ale połowę już mi wywietrzało z głowy.

Filip był 6 dni nad morzem. Pojechał z matką Eksa do Świnoujścia.
To jego pierwszy wyjazd na wakacje bez nas. Przeżywałam strasznie. Tyle godzin pociągiem. Czy on się umyje, czy zmieni koszulkę, czy zje to co lubi...
Pierwszy raz rodzina Eksa się wykazała w tym temacie.
Z byłą teściową mam teraz 100 x lepszy kontakt niż przed rozwodem.
Widzę że się stara.
I ja też się staram. Mimo złości Biedroneczki.

Ale TADAM
Eks się rozwodzi po raz drugi. Mieszka już z mamusią.
L zapaliła się czerwona lampka. ( miło, że myśli że jestem na tyle fajna, że Eks mógłby na kolanach do mnie wrócić ;) )
Ale okazało się, że tata Filipa ma już nową przyjaciółkę.
Szybko... dopiero pod koniec maja byli na weselu w komplecie a tu już pozamiatane.
Tak czy siak. Nie będę musiała już patrzeć na tą wredotę.
Szkoda tylko bo jej matka była dobrą przyszywaną babcią dla Filipa.

Filip bardzo mądrze do tego podszedł. Nawet w rozmowie rzucił : Mamo, nie oceniaj taty źle, może to nie jego wina .
A mi daleko od wydawania sądów.
Nie lubiłam jego żony. Była dziwna i to bardzo. Zazdrosna, czepliwa, nie miła dla Filipa, fałszywa, niesprawiedliwa.
I przez te 11 lat ciągle miała jakieś ALE do mnie. Śmieliśmy się że jej się role pomyliły, bo zagrania miała typowe jak była żona. Nie widywałyśmy się od Komunii Filipa a ona wciąż coś gadała, narzekała, oceniała. Najbardziej jej przeszkadzało, że jestem pasożytem i jej mąż musi mi płacić alimenty ( od 11 lat nie podwyższane ani o grosz)
Mam jedynie żal do Eksa że pozwolił jej tak źle traktować Filipa i też mnie.

No ale tej Pani już podziękujemy.

Nie spałam całą noc.
Kawa już wypita.
Chodzę na paluszkach.
Wieczorem mam mieć gości. Mam nadzieję że dam radę z nimi posiedzieć.
Babcię mam w szpitalu, więc też dodatkowe zajęcie.
Na sali leży z kobietą umierającą na raka jelita.
Aż serce się kraje. Krew górą i dołem, transfuzje. Masakryczny ból.

Najważniejsze to zdrowie, reszta się zawsze jakoś ułoży.

2 komentarze:

  1. Faktycznie sporo u Ciebie nowości. Sporo też zaniedbalam w czytaniu. A powiedz...Filip już był kiedyś na jakichś koloniach? Obozie? Pytam bo się kroi u nas wyjazd Gustawa w przyszłe wakacje. Chciałam zasięgnąć porady.

    OdpowiedzUsuń
  2. Filip "nie lubi" rówieśników, nie lubi spędów ludzi. Cud że chciał z babcią pojechać. A na kolonie namawialiśmy go z końmi, z grami, z Kościoła zagraniczne były, ale nie.
    Z Jakubem mam ten sam problem. Beczał przed zbiórkami zuchów i daliśmy sobie spokój.
    Gania pod blokiem z dzieciakami więc nie jest już takim odludkiem.
    W kwestii kolonii jestem więc na razie zielona.
    p.s. Dobrze że jesteś OH ANA :)

    OdpowiedzUsuń