nie pojechaliśmy na tą Komunię.
Stanęłam okoniem.
L focha złapał, rodzina z gór się obraziła. Zero reakcji po tym jak wysłałam prezent i kartkę z kasą ;)
Mam nadzieję że teściowa tego nie odebrała i nie wrzuciła do jakiejś szafy. Niestety wiele razy mieliśmy przez to kłopoty.
I w zasadzie dobrze bo wybrałam się do Endo. Zadzwoniłam i akurat w sobotę było miejsce.
Mam zwiększoną dawkę leku.
Opuchlizna zeszła.
Ale sama musiałam główkować, bo lekarz stwierdził, że mam całkiem fajne wyniki oprócz morfologi.
To żelazo sobie łykam znów.
I czytam i czytam o tym moim Hashimoto. I raz się godzę z tymi moimi niedoskonałościami a raz biorę do kupy i walczę. Taka huśtawka.
Ale jak się poddaję to L mi tak marudzeniem ciśnienie podnosi, że wstaję,otrzepuję się i do dzieła.
Prawdopodobnie przez braki potasu tak puchłam, ale jakoś nie wpadłam, żeby sobie zbadać,
A teraz odzyskałam twarz, nie mam napiętej skóry na rękach i nogach.
I to jest naprawdę coś co cieszy ;)
A do tego jest maj. Pachnie bez.
Martyna choruje, na syropki wydałam już ponad stówkę a poprawy nie ma i boję się że z podkulonym ogonem pójdę do tej lekarki i poproszę o antybiotyk. Chciała już na 2 wizycie przepisać, ale ładnie poprosiłam, żeby jeszcze spróbować BEZ. Spojrzała na mnie z politowaniem- przepisała Neosine i Pneumolan. To się nie wysiliła moim zdaniem. A Martyna jest zaflegmiona, czyste gardło, nie ma gorączki, apetyt jest, na alergię bierze Delortan... Mam nadzieję że nie zafunduję jej zapalenia płuc
Zdrowia dla Was w takim razie.
OdpowiedzUsuń