L poszedł na grzyby.
Rano obudził mnie trzepnięciem drzwi od łazienki.
Wstałam gdy usłyszałam jak otwiera energetyka...
To już nie możesz wypić kawy i coś zjeść?
No przecież zaraz się tłok zrobi w lesie i ktoś mi prawdziwki wykosi.
Yhmmm...
Wyszedł o 5:36
A ja w kimę, spałam prawie do 9ej.
Z małymi przerwami na siusiu Martyny.
O 10 zadzwonił ojciec, że umówili się przed 9tą przy aucie, L dzwonił, że już idzie i go wcięło. Poza zasięgiem.
Mieszkamy w lesie a oni we dwaj zawsze muszą w swoje miejsca jechać.
No to mówię do ojca- czekaj albo łap okazję- nic Ci nie poradzę jak się nie da dodzwonić.
Przed 11 zapiszczał mi telefon że L ma zasięg...
Okazało się że ktoś go źle pokierował i jest 18 km od auta (drogą ) a lasem około 8-9 km, zmęczony, bez wody, bo woda w aucie została... i wpadł jeszcze w jakieś bagno...
Teraz pokierowali go jacyś kolarze.
Ciekawe na którą się z tego lasu wyczłapie :)
a kompas leży i woła..
Martwię się.
Na pewno zaraz wróci!
OdpowiedzUsuńwrócił a jak puściła go adrenalina to poszedł spać na 5 godzin
OdpowiedzUsuń