czwartek, 14 czerwca 2012

katar

Byliśmy w weekend u mojej kuzynki... Chłopaki się wyskakali na trampolinie, a ja wypiłam na luzie 2 piwka- boszzzzz jak fajnie z jakąś babą pogadać o problemach i napić się dobrego piwka :) :) Mąż działał jako opiekunka do Martynki ;) I nawet 1 mecz sobie odpuścił dla mojego spokoju :)
No ale Jakub się tak wyskakał że od niedzieli wieczora zaczął smarkać... Od razu syrop przeciwwirusowy, krople, witamina C...
Jedyne co mi przez głowę przeszło, żeby Martyna nie złapała...
No ale oni oczywiście muszą z jednego kubka pić, wymieniają się lizakiem itp...
Mała we wtorek katar... K..wa!
Tydzień temu dwa antybiotyki skończyła!
No to daję jej ten sam syrop co Jakubowi.
A dziś gile żółto zielone... N I E D O B R Z E!
Jak pójdę do lekarki no to co ona mi poradzi jak syropki na moją damę nie działają... nawet niektóre antybiotyki nie działają :(....
Więc chyba póki nie dostanie jakiejś wysokiej gorączki, kaszlu to wprowadzę antybiotykową maść do noska i ciepłe skarpety na nogi i będziemy czekać... W weekend ma się ocieplić, gardło ma na razie czyste więc do cholerci może odpuszczą te gile :(

A tu pierwszy raz odważyłam się iść z nią na dłuższy spacer bez wózka. Weszłyśmy do lasu i pozwoliłam jej iść bez ręki. Niestety powrót nie był łatwy. Jak ją chciałam wziąść za rękę przechodząc przez ulicę to się kładła na asfalcie :)

1 komentarz:

  1. Zdrowia dla małej, niech gile idą w cholerę :>

    OdpowiedzUsuń