czwartek, 17 września 2015

szpital

Martyna od 15 dni na lekach. Najpierw Neosine , potem Pulneo, w zeszłą sobotę pogotowie i Amotaks, od wczoraj silniejszy antybiotyk bo po tamtym nie było poprawy.
W niedzielę na wieczór mnie wzięło.
L rzucił focha no bo jak to... powinnam przy nim tańczyć. Nie ważne że narobiłam się przy dwudaniowym obiedzie,  gorąca szarlotka wyjęta dopiero z piekarnika. Mi chorować nie wolno. On leży przed tv i mu się nudzi.
A jeszcze jest zły bo musi od przyszłego tygodnia pracować we Wrocławiu. Jeszcze dalej od domu. Jest zły na mnie bo staram się widzieć plusy w tej sytuacji. Jest zły bo mówię : NIE MARTW SIĘ, DAM SOBIE RADĘ.
Z gorączką odrabiam z dzieciakami lekcje, na mycie garów już nie mam siły a mój mąż się NUDZI.

W poniedziałek ledwo żywa odbieram po ósmej telefon od wychowawczyni Jakuba, dziecko płacze i nie może lekcji prowadzić. Martyna śpi z gorączką, dzwonię po mamę. Sama się ogarniam i idę po niego.
Boli go pośladek.
Następnego dnia na pośladku jakaś krosta się robi. Lekarz, antybiotyk i maść .. podpisuję leki bo już mi się wszystko myli... Piszę MAŚĆ NA BÓL DUPY...  i się z Filipem śmiejemy.

Nie mam siły, nie jest gorąco a ja pocę się strasznie. I ten nos zatkany, uszy zatkane, ból gardła.
Lekarka przyjmuje mnie z wielkim oporem, tłumaczę jej że 3 dni się leczę czosnkiem i metafenem, i nie mam siły- musi mi coś wypisać bo ja muszę się zająć trójką dzieci.
Zagląda mi do gardła : ależ ma pani anginę, nie bolą panią migały??, strasznie powiększone są.
No nie ma wyjścia. Antybiotyk być musi.
Dzieciaki nie chcą jeść obiadów bo totalnie nie mam smaku i zapachu. 
Za ostatnie grosze zamawiam pizzę. Jestem totalnie spłukana po wyprawkach do szkoły, wszystkie rachunki mi się skumulowały i jeszcze naprawa auta.
Eks akurat przyszedł (zmusiłam go do naprawy rolek Filipa), on też chory, jak wychodził rzucił: jeszcze Ci alimentów nie wysłałem, jak się lepiej poczuję to zrobię przelew...
świetnie.

Martyna strasznie zaflegmiona, kaszel prowadzi do wymiotów,
a dzisiaj Filip wstaje do szkoły : Mamo jestem chory.
Ale jutro chyba będzie lepiej??? :)






3 komentarze:

  1. W dupę kopa mu trzeba dać. Sorry, ale mam ostatnio alergię na tę płeć. martynia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też Martyniu, wszystkich facetów bym w kosmos wysłała

      Usuń
  2. mojego nie wysyłajcie! plissss!!!
    zdrowia życzę i sił na ogarnianie leków, dzieci, domu...
    i się nie stresuj. tarczyca Ci walnie!

    OdpowiedzUsuń